Katowice na każdym kroku szczycą się działaniami „dla planety”, „dla klimatu”, i innymi „zrównoważonymi”, okrągłymi hasłami. Tymczasem właśnie pochwaliły się powrotem do miasta Driftingowych Mistrzostw Polski. Te zawody załamują całą tę eko-narrację władz Katowic, trudno bowiem o bardziej przeciwne klimatowi wydarzenie - kumulujące ogromną ilość zanieczyszczeń z silników spalinowych i ze ścieranych podczas driftów opon.
Czy mam coś przeciwko wyścigom samochodowym czy wydarzeniom, które stawiają na piedestale motoryzację z silnikami spalinowymi? W żadnym razie. Jestem w tej, całkiem dużej części społeczeństwa, która lubi samochody i imprezy z nimi związane. Mam jednak alergię na objawy hipokryzji.
Dlatego, zachęcam wszystkich mieszkańców Metropolii, aby mocno zwątpili, kiedy następnym razem usłyszą natchnione doniesienia władz swojego miasta o szczególnej uwadze miasta na rzecz ekologii lub ich działaniach "zrównoważonych" (tfu! okropne słowo biurokratycznej nowomowy, które bezrozumnie się kopiuje z wytycznych UE), acz kosztownych - jakieś ścieżki sensoryczne z mchu i paproci, zbieranie każdej kropli deszczu w beczkę, obrośnięte zielenią przystanki autobusowe, które trzeba kosztownie i spalinowo nawadniać, ale dobrze wyglądają na zdjęciu itd.
Taka hipokryzja słusznie oburza i sprawia, że zamiast cieszyć się z przeprowadzania niekiedy słusznych działań proekologicznych w Metropolii, mieszkańcy doszukują się innego niż ekologia, ich prawdziwego powodu. Cóż, nie na wszystkie drogie inwestycje jest odpowiednia moda i nomen omen... klimat.
Katowice rzeczywiście robią obecnie wiele w kierunku polepszenia warunków ekologicznych w mieście. Niektóre oczywiście śmieszą, jak np. "zielone przystanki", które mają obniżać temperaturę w ich otoczeniu, choć jest to nieweryfikowalne - bo czy tego mikro zysku nie przewyższają, i to znacznie, koszty i ciepło wydalane podczas dowozu wody do podlewania tych zieleńców?
Na pewno ogromnym ekologicznym plusem władz Katowic jest wyraźnie rozrastająca się sieć dróg dla rowerów. Z każdym rokiem powiększa ona swój zasięg i można liczyć, że nadejdzie w końcu czas, że komunikacja rowerowa, poprzez swoją masę, zauważalnie wpłynie na mniejszą ilość samochodów w centrum Katowic.
Miłośnicy szybkich aut i efektownych poślizgów już w lipcu tego roku znów będą mogli poczuć dreszczyk emocji – do Katowic wracają Driftingowe Mistrzostwa Polski. Po raz drugi z rzędu partnerem wydarzenia jest Miasto Katowice, a areną zmagań ponownie stanie się popularne Lotnisko Muchowiec, położone zaledwie kilka minut od centrum.
— Lotnisko Muchowiec to idealne miejsce na organizację rundy Driftingowych Mistrzostw Polski. Tu motorsport jest naprawdę blisko kibiców. W ubiegłym roku wydarzenie przyciągnęło niemal 15 tysięcy fanów, którzy nie tylko obserwowali zmagania, ale też korzystali z atrakcji, odwiedzali paddock i korzystali z okazji by poczuć na własnej skórze czym jest jazda bokiem w Drift Taxi. Katowice przywitały nas niezwykle ciepło, a tak liczna publiczność dodała wydarzeniu niesamowitej energii — powiedział wielokrotny mistrz Polski w drifitingu Kuba Przygoński, który jest organizatorem cyklu Driftingowych Mistrzostw Polski.
W ramach drugiej rundy tegorocznego cyklu na torze pojawią się topowi kierowcy z aż 15 krajów, prowadzący auta o mocy sięgającej nawet 1000 koni mechanicznych. Kibice będą mieli okazję podziwiać pojedynki w parach, w których precyzja jazdy i styl kontrolowanego poślizgu są oceniane przez sędziów. Bliskość toru i emocje udzielające się widzom sprawiają, że wydarzenie to jest prawdziwym świętem motorsportu – zarówno dla zapalonych fanów, jak i całych rodzin szukających adrenaliny i dobrej zabawy.
● Widowiskowa rywalizacja – blisko 70 zawodników z 15 krajów,
● Car Show – ponad 100 wyjątkowych aut, od klasyków po najciekawsze projekty z polskiej sceny tunningowej,
● Street Food Zone – food trucki serwujące kuchnię z całego świata,
● Strefa partnerów – gadżety, ubrania i akcesoria dla fanów motoryzacji,
● Drift Taxi – poczuj emocje driftingu z perspektywy pasażera profesjonalnego kierowcy.
